Dwa miesiące później...
Zwolniłem się z pracy, to nie miało sensu. Lekarze jakiś czas temu, stwierdzili iż Emily nie potrzebuje już stałej opieki lekarzy i nie musi przebywać w szpitalu.
Na początku byłem wściekły! Do jasnej cholery! Przecież ona się nie obudziła! więc najwyraźniej jeszcze nie wszystko jest w porządku, a po za tym nie miałem pojęcia co będzie dalej, ona potrzebuje, rehabilitacji i profesjonalnej opieki!
I wiecie co? Udało się! Dzięki znajomej mojej mamy, Emily od prawie dwóch tygodni jest w specjalistycznym ośrodku dla osób przebywających w śpiączce. Cały czas ktoś powinien przy niej być i właśnie dlatego zrezygnowałem z pracy. Mam jakieś oszczędności więc sobie poradzę, a po za tym przy Emily cały czas ktoś powinien być. Tak. Jestem z nią 24 godziny na dobie, siedem dni w tygodniu, z każdym z 13 pacjentów ośrodka jedna osoba może, a w zasadzie musi być cały czas. I właśnie jestem ja. Co prawda przyjeżdżają tu również czasami jej rodzice, a w zasadzie mama, bo ojciec Emily był tu chyba tylko raz. To nie tak, że nie martwi się o córkę. Co to, to nie! Emily jest jego "oczkiem w głowie" jego jedyna, ukochana córeczka i właśnie chyba dlatego nie jest w stanie tu zbyt często przyjeżdżać. Nie potrafi opanować emocji, nie może znieść tego widoku. Jego córka leży w zasadzie bez ruchu i praktycznie nie ma z nią żadnego kontaktu. Właście to go rozumiem, na początku też nie mogłem przy mnie długo siedzieć, co chwile wychodziłem i ryczałem jak małe dziecko, aczkolwiek Emily wygląda już o wiele lepiej, nie ma już siniaków, żadnych zadrapań na twarzy.
Jest śliczna, jak zwykle i wygląda jak by po prostu spała i za raz miała otworzyć oczy, wstać z łóżka i normalnie funkcjonować. I wierze, że właśnie tak będzie, już nie długo.
-Emily, patrz kto do Ciebie przyszedł. Za raz dowiemy się wszystkich najświeższych ploteczek ze świata! Horan na horyzoncie.- zaśmiałem się, poprawiając jej poduszkę.
-Cześć Wam!- przywitał się z Emily całując ją w policzek i ze mną. Przez podanie ręki oczywiście!
Właśnie w ten sposób mija mi większość czasu. W tygodniu w zasadzie od rana do wieczora Emily na różnego rodzaju rehabilitację, gdzie oczywiście cały czas z nią jestem! W weekend natomiast może odpocząć, gdyż nie na w te dni żadnych zajęć.. Zawsze ktoś nas odwiedza.. Niall zaczął opowiadać przeróżne, głupie i śmieszne historyjki, siedziałem, słuchałem i patrzyłem na niego jak na wariata, ale ten nic sobie z tego nie robił.
-Dobra, koniec robienia z sobie idioty.. Co mówią lekarze?- po raz pierwszy zwrócił się. Tylko do mnie, co szczerze mówiąc nie bardzo mi przeszkadzało.
-Ostatnio w zasadzie nic nowego nie powiedzieli. Emily jest w dobrym stanie, co raz więcej się rusza, uśmiecha. Ostatnio nawet zaśmiała się w głos.
-To świetne! A co ze świętami? Przecież to już za nie całe trzy tygodnie.
-No tak.. Spędzimy je tutaj, rozmawialiśmy o tym z resztą osób, tutaj urządzimy sobie taką mała wigilię.
-Ale to co? Nie jedziesz do rodziny?-zdziwił się.
-Nie, zostaję tutaj. Z resztą już z nimi o tym rozmawiałem, wiedzą jaka jest sytuacja i nie mają do mnie pretensji. A po za tym spodziewali się że właśnie tam postąpię.
-Aaa.. a jeśli się obudzi?
-To i tak jeszcze miesiąc od wybudzenia się tutaj zostaję, więc nic z tego.
-Szkoda, myślałem że spędzimy tę Święta tak jak w tamtym roku..- posmutniał.
-Nialler, za rok spędzimy tak Święta! Za dwa, trzy, cztery, sześć i dziesięć lat też, więc nie martw się.- popatrzył na mnie, następnie na Emily i po dłuższej chwili w końcu się odezwał.
-Myślisz że ona aż tyle z nami wytrzyma?- zaśmiał się, a ja razem z nim. W tym czasie Emily podniosła do góry rękę i uderzyła Horna w ramię, gdyż siedział na tyle blisko aby go dosięgnęła, a opuszczając rękę uśmiechnęła się tak jak tylko ona to potrafi.
-To znaczyło że wytrzyma ze mną, z nami te dziesięć lat, a nawet dłużej.- zaśmiałem się widząc zdziwioną minę Niall'a i chwyciłem Emily za rękę splatając że sobą nasze palce.
-Rzeczywiście jest coraz lepiej, zaczyna mi dokuczać i robi się złośliwa.
-Ej. Bo za raz ode mnie zarwiesz.
-Bez nerwów, ale jeśli to ma znaczyć że jest coraz lepiej to niech tak będzie.. Ale dobra ja się będę zbierał, późno już a po za tym nie chce znów zarwać od naszej śpiącej księżniczki. - zaśmiał się wstając z krzesła. Pożegnał się z nami i po chwili już go nie było. Po kolacji pielęgniarka pomogła mi wykąpać Emily, wziąłem ją na ręce i zaniosłem do łóżka i przykryłem kocem aby nie zmarzła.
-Idziemy spać co? Zmęczona jesteś.- powiedziałem na co Emily pokręciła przecząco głową. Ostatnio zauważyłem że coraz częściej można nawiązać z nią kontakt, częściej zaczyna wyrażać swoje emocje. W pewnym sensie odpowiada mi na niektóre pytania, zaczyna się więcej ruszać.
-To może czegoś posłuchamy, hm?- wziąłem telefon i włączyłem jej ulubioną składankę i oparłem się o łóżko, odwróciła głowę w moją stronę i popatrzyła mi w oczy.
-Kocham Cię, wiesz.- wyszeptałem, nadal wpatrując się w jej cudowne oczy. Natomiast Emily uśmiechnęła się i skinęła głową jakby chciałaś powiedzieć "tak, wiem" uśmiechnąłem się i pocałowałem ją w policzek. Widziałem jak powoli zamykają się jej oczy.
-Dobranoc Skarbie.- złożyłem delikatny pocałunek na jej czole i przykryłem ją dokładniej kołdrą. Poczekałem jeszcze kilka minut aby dobrze zasnęła po czym sam zabrałem potrzebne rzeczy i poszedłem wziąć szybki prysznic, gdy wyszedłem z łazienki, przy łóżku Em rozłożyłem sobie łóżko polowe i gasząc małą lampkę położyłem się na nim.
Zasypiając nie spodziewałem się że następny dzień będzie jednym z lepszych i szczęśliwszych które do tej pory przeżyłem..
__________________________________________
Hej, cześć i czołem robaczki! :)
Wróciłam! wróciłabym o wiele wcześniej! i bardzo was przepraszam, że tak DŁUGO mnie tu nie było, ale ja, jak to często się zdarza. -.- skleroza nie zna granic i te sprawy, zapomniałam hasła. ;/ i tak oto wyszło że dopiero niedawno mnie olśniło i mi się przypomniało!
ale i tak bardzo was przepraszam!
teraz postaram sie dodawać rozdziały w miarę regularnie, o ile będziecie chcieli to jeszcze czytać. :)
* wiem że rozdział nie jest jakiś super ciekawy, a powiem więcej, jest trochę nudny, ale obiecuję że następne będą o wiele ciekawsze!
Dziękuję za dwa komentarze pod poprzednim rozdziałem i mam nadzieję, że pod tym też tyle będzie, albo i więcej oczywiście. :) xx
dobra. zaczynam się pogrążać, więc koniec tego..
Mam nadzieję, że mimo wszytko rozdział nie jest najgorszy i że komuś się spodoba! :) xx
Mam nadzieję że do szybkiego następnego! xd xx
Wasza...
Marzycielkaa.♥
Zwolniłem się z pracy, to nie miało sensu. Lekarze jakiś czas temu, stwierdzili iż Emily nie potrzebuje już stałej opieki lekarzy i nie musi przebywać w szpitalu.
Na początku byłem wściekły! Do jasnej cholery! Przecież ona się nie obudziła! więc najwyraźniej jeszcze nie wszystko jest w porządku, a po za tym nie miałem pojęcia co będzie dalej, ona potrzebuje, rehabilitacji i profesjonalnej opieki!
I wiecie co? Udało się! Dzięki znajomej mojej mamy, Emily od prawie dwóch tygodni jest w specjalistycznym ośrodku dla osób przebywających w śpiączce. Cały czas ktoś powinien przy niej być i właśnie dlatego zrezygnowałem z pracy. Mam jakieś oszczędności więc sobie poradzę, a po za tym przy Emily cały czas ktoś powinien być. Tak. Jestem z nią 24 godziny na dobie, siedem dni w tygodniu, z każdym z 13 pacjentów ośrodka jedna osoba może, a w zasadzie musi być cały czas. I właśnie jestem ja. Co prawda przyjeżdżają tu również czasami jej rodzice, a w zasadzie mama, bo ojciec Emily był tu chyba tylko raz. To nie tak, że nie martwi się o córkę. Co to, to nie! Emily jest jego "oczkiem w głowie" jego jedyna, ukochana córeczka i właśnie chyba dlatego nie jest w stanie tu zbyt często przyjeżdżać. Nie potrafi opanować emocji, nie może znieść tego widoku. Jego córka leży w zasadzie bez ruchu i praktycznie nie ma z nią żadnego kontaktu. Właście to go rozumiem, na początku też nie mogłem przy mnie długo siedzieć, co chwile wychodziłem i ryczałem jak małe dziecko, aczkolwiek Emily wygląda już o wiele lepiej, nie ma już siniaków, żadnych zadrapań na twarzy.
Jest śliczna, jak zwykle i wygląda jak by po prostu spała i za raz miała otworzyć oczy, wstać z łóżka i normalnie funkcjonować. I wierze, że właśnie tak będzie, już nie długo.
-Emily, patrz kto do Ciebie przyszedł. Za raz dowiemy się wszystkich najświeższych ploteczek ze świata! Horan na horyzoncie.- zaśmiałem się, poprawiając jej poduszkę.
-Cześć Wam!- przywitał się z Emily całując ją w policzek i ze mną. Przez podanie ręki oczywiście!
Właśnie w ten sposób mija mi większość czasu. W tygodniu w zasadzie od rana do wieczora Emily na różnego rodzaju rehabilitację, gdzie oczywiście cały czas z nią jestem! W weekend natomiast może odpocząć, gdyż nie na w te dni żadnych zajęć.. Zawsze ktoś nas odwiedza.. Niall zaczął opowiadać przeróżne, głupie i śmieszne historyjki, siedziałem, słuchałem i patrzyłem na niego jak na wariata, ale ten nic sobie z tego nie robił.
-Dobra, koniec robienia z sobie idioty.. Co mówią lekarze?- po raz pierwszy zwrócił się. Tylko do mnie, co szczerze mówiąc nie bardzo mi przeszkadzało.
-Ostatnio w zasadzie nic nowego nie powiedzieli. Emily jest w dobrym stanie, co raz więcej się rusza, uśmiecha. Ostatnio nawet zaśmiała się w głos.
-To świetne! A co ze świętami? Przecież to już za nie całe trzy tygodnie.
-No tak.. Spędzimy je tutaj, rozmawialiśmy o tym z resztą osób, tutaj urządzimy sobie taką mała wigilię.
-Ale to co? Nie jedziesz do rodziny?-zdziwił się.
-Nie, zostaję tutaj. Z resztą już z nimi o tym rozmawiałem, wiedzą jaka jest sytuacja i nie mają do mnie pretensji. A po za tym spodziewali się że właśnie tam postąpię.
-Aaa.. a jeśli się obudzi?
-To i tak jeszcze miesiąc od wybudzenia się tutaj zostaję, więc nic z tego.
-Szkoda, myślałem że spędzimy tę Święta tak jak w tamtym roku..- posmutniał.
-Nialler, za rok spędzimy tak Święta! Za dwa, trzy, cztery, sześć i dziesięć lat też, więc nie martw się.- popatrzył na mnie, następnie na Emily i po dłuższej chwili w końcu się odezwał.
-Myślisz że ona aż tyle z nami wytrzyma?- zaśmiał się, a ja razem z nim. W tym czasie Emily podniosła do góry rękę i uderzyła Horna w ramię, gdyż siedział na tyle blisko aby go dosięgnęła, a opuszczając rękę uśmiechnęła się tak jak tylko ona to potrafi.
-To znaczyło że wytrzyma ze mną, z nami te dziesięć lat, a nawet dłużej.- zaśmiałem się widząc zdziwioną minę Niall'a i chwyciłem Emily za rękę splatając że sobą nasze palce.
-Rzeczywiście jest coraz lepiej, zaczyna mi dokuczać i robi się złośliwa.
-Ej. Bo za raz ode mnie zarwiesz.
-Bez nerwów, ale jeśli to ma znaczyć że jest coraz lepiej to niech tak będzie.. Ale dobra ja się będę zbierał, późno już a po za tym nie chce znów zarwać od naszej śpiącej księżniczki. - zaśmiał się wstając z krzesła. Pożegnał się z nami i po chwili już go nie było. Po kolacji pielęgniarka pomogła mi wykąpać Emily, wziąłem ją na ręce i zaniosłem do łóżka i przykryłem kocem aby nie zmarzła.
-Idziemy spać co? Zmęczona jesteś.- powiedziałem na co Emily pokręciła przecząco głową. Ostatnio zauważyłem że coraz częściej można nawiązać z nią kontakt, częściej zaczyna wyrażać swoje emocje. W pewnym sensie odpowiada mi na niektóre pytania, zaczyna się więcej ruszać.
-To może czegoś posłuchamy, hm?- wziąłem telefon i włączyłem jej ulubioną składankę i oparłem się o łóżko, odwróciła głowę w moją stronę i popatrzyła mi w oczy.
-Kocham Cię, wiesz.- wyszeptałem, nadal wpatrując się w jej cudowne oczy. Natomiast Emily uśmiechnęła się i skinęła głową jakby chciałaś powiedzieć "tak, wiem" uśmiechnąłem się i pocałowałem ją w policzek. Widziałem jak powoli zamykają się jej oczy.
-Dobranoc Skarbie.- złożyłem delikatny pocałunek na jej czole i przykryłem ją dokładniej kołdrą. Poczekałem jeszcze kilka minut aby dobrze zasnęła po czym sam zabrałem potrzebne rzeczy i poszedłem wziąć szybki prysznic, gdy wyszedłem z łazienki, przy łóżku Em rozłożyłem sobie łóżko polowe i gasząc małą lampkę położyłem się na nim.
Zasypiając nie spodziewałem się że następny dzień będzie jednym z lepszych i szczęśliwszych które do tej pory przeżyłem..
__________________________________________
Hej, cześć i czołem robaczki! :)
Wróciłam! wróciłabym o wiele wcześniej! i bardzo was przepraszam, że tak DŁUGO mnie tu nie było, ale ja, jak to często się zdarza. -.- skleroza nie zna granic i te sprawy, zapomniałam hasła. ;/ i tak oto wyszło że dopiero niedawno mnie olśniło i mi się przypomniało!
ale i tak bardzo was przepraszam!
teraz postaram sie dodawać rozdziały w miarę regularnie, o ile będziecie chcieli to jeszcze czytać. :)
* wiem że rozdział nie jest jakiś super ciekawy, a powiem więcej, jest trochę nudny, ale obiecuję że następne będą o wiele ciekawsze!
Dziękuję za dwa komentarze pod poprzednim rozdziałem i mam nadzieję, że pod tym też tyle będzie, albo i więcej oczywiście. :) xx
dobra. zaczynam się pogrążać, więc koniec tego..
Mam nadzieję, że mimo wszytko rozdział nie jest najgorszy i że komuś się spodoba! :) xx
Mam nadzieję że do szybkiego następnego! xd xx
Wasza...
Marzycielkaa.♥